Dlaczego rzadko pokazuję figurki na forum?
28 lat temu łyknąłem bakcyl modelarstwa plastikowego. To były inne czasy. Nie było blach, żywic i innych pierdół. Żeby mieć hasegawę pisałem ogłoszenia do zachodnich imperialistycznych gazet modelarskich. Złapałem kilka kontaktów i wymieniałem za "Czaple" i Jaki. Malowaliśmy humbrolami (oczywiście pędzle), robiliśmy swoje przeliczniki farb. Jedyne materiały to TBiU i jakeś rzuty aksonometryczne ciężko zdobyte. Nikt nikogo nie wyśmiewał, nikomu nie obrzydzał modelarstwa. Jak ktoś chciał robić mistrzostwo to robił a jak skleić do kupy to sklejał i wszyscy byli szczęśliwi.
Nagle coś się z niektórymi porobiło. Zaczęło się jakieś chore współzawodnictwo o niewiadomo co. Przestała to być przyjemność a zaczęła katorga. I nie o to chodzi że ktoś chce mieć full wypas. To jest jego sprawa ale do momentu kiedy nie zaczyna psychicznie męczyć tych którzy chcą się tylko pobawić. Żeby było zabawniej to właśnie domena polskich mistrzów a za granicą po staremu. Nikt nikomu nie wadzi. Jeden robi mistrzowstwo ale się nie panoszy jak kogut w kurniku tylko pochwali i doradzi.
Byłem na zawodach w Czechach na których była diorama z 1 wojny. Cieniowana, przybrudzona, po prostu real na deseczce. Mi szczena opadła. Chodzą Czesi, Słowacy, Niemcy i wszyscy pieją z zachwytu. Nagle podchodzi dwóch gostków i okazało się że jest pełno błędów merytorycznych. Oczywiście byli to polscy wszechwiedzący modelarze.
Ja też w pewnym momencie dałem się wpuścić w tą machinę ale otrzepałem się z tej narkotyczno-modelarskiej agonii.
To miał być model Mi-24 ale już nie będzie. Trzymam go ku przestrodze przed masochizmem modelarskim. Przypominam nie potępiam tych którzy chcą się katować ale niech się odczepią od "niewiernych".
CDN