Uwazam, że to naprawdę nie ma znaczenia, to co
pszum napisałeś, to jakby odnieść do rynku moto, wygladałoby tak: stoisz z autem na giełdzie, chcesz sprzedać za np. 10tys zł, podchodzą dwaj kolesie twojego pokroju i wołają na cały plac: "za tego szrota 10tys? toż to rdza sama, olej siura spod silnika, tapicerka zasyfiała, wart najwyżej ze 4tys". I nieważne, że sami nie chcą niczego kupic i właściwie to w ogóle nie ma dla nich znaczenia, ot gapie giełdowi, ale (p)szumu muszą narobić. Nie rozumiałem nigdy takiej zgryźliwosci u ludzi, mogę uważać, że cos jest słabe, ale nie muszę tego zaraz palcem wytykać i wolać na cały głos "ale chała", bo jest to zwyczajnie niekulturalne. Tak mógłbym postąpic tylko wtedy, gdyby ktoś mnie namolnie do zakupu namawiał. Ludzie szukają różnych rzeczy na ebayu. Ktos, kto chce miec cacko wymuskane, nie będzie się łasił na srednnio zrobiony model za np. 50$, tylko będzie wiedział, że prawdziwe dzieło jest warte kilka razy więcej. Tak jest w kazdej innej dziedzinie sztuki. Nie każdy chce Malczewskiego za kilkadziesiąt tysiecy na ścianie, niektórym wystarczy nikomu nieznany malarz, który sprzedaje swoje obrazy po 300zł. Też mogą oko cieszyć. Ale czy taki malarzyna psuje rynek wielkim artystom? Byłoby śmiesznie
